czwartek, 30 czerwca 2016

Dziewiąty dzień wydłużania

9 mm jest na pokładzie :) Czuję się całkiem dobrze, chociaż noga znowu jest spuchnięta :( Mimo to noga nic nie boli.

środa, 29 czerwca 2016

Ósmy dzień wydłużania

8 dzień wydłużania=8 mm dłuższa kość Dzień wyglądał jak każdy poprzedni. Uparłam się dzisiaj i sama bez niczyjej pomocy się umyłam. Umyłam również włosy. Wbrew pozorom jest to bardzo proste, jeżeli ma się w domu wannę. Jest bardzo pomocna przy myciu włosów. Ale o tym za chwilę. Na razie myję się za pomocą gąbki. Trzeba wlać do umywalki (pod warunkiem, że da się ją zatkać korkiem) lub do jakiejś miski wody i obmyć się za pomocą gąbki. Na początku było to proste, ale teraz z czasem, gdy noga robi się coraz dłuższa, a kolano bardzo mało się zgina umycie tej nogi jest coraz trudniejsze. Mycie włosów jest łatwiejsze niż przypuszczałam. Wystarczy mieć krzesełko podobnej wysokości jak wanna i po prostu wygodnie na nim usiąść (najlepiej bokiem do wanny), aparat nakryć ręcznikiem lub jakimś materiałem, żeby się nie zamoczył, głowę nachylamy tak, żeby wszystkie włosy były z przodu i myjemy. Najlepiej jest mieć wszystkie rzeczy niezbędne do umycia głowy pod ręką. Radzę je naszykować sobie wcześniej i położyć w takim miejscu, aby móc ich dosięgnąć bez wstawania. Dobrze jest mieć przy wannie zamontowany prysznic, bo to wiele ułatwia. Potem jest już prosto. Najtrudniejszy jest pierwszy raz, ale jak za pierwszym razem się uda i się już wie co i jak zrobić to kolejnym razem już jest łatwiej. Niestety dzisiaj noga mi spuchła, a najbardziej jest to widoczne na kostce. Ale podobno jest to normalne, że noga puchnie, kiedy się chodzi lub siedzi z nogą w dół (krew spływa do dołu). Ale na wszelki wypadek postanowiłam zapytać o to w poniedziałek lekarza.

wtorek, 28 czerwca 2016

Pierwszy dzień w domu

Podkręcanie kontynuuję w domu. 7 mm jest już obecny :) Wszystko na razie odbywa się bezboleśnie. W domu wszystko wydaje mi się o wiele łatwiejsze niż w szpitalu. Dalej chodzę jak najwięcej po mieszkaniu według zaleceń lekarza. Niestety na razie musiałam przerwać ćwiczenia na zginanie i prostowanie kolana, ponieważ nie mam w domu takiego sprzętu rehabilitacyjnego jak w szpitalu, ale jutro lub pojutrze wracam znowu do ćwiczeń.

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Szósty dzień wydłużania i powrót do domu

Rano zrobiono mi zdjęcie RTG, żeby sprawdzić czy wszystko z moją nogą jest w porządku. Hurra!!! Nareszcie wychodzę do domu. 6 mm jest obecny :) Wizyta kontrolna za tydzień (4lipiec). Powinna być za dwa tygodnie, ale w moim przypadku musi być wcześniej, bo lekarz musi wymienić trzy skale (czerwona, pomarańczowa i fioletowa).Trudno jest wracać do domu, kiedy kolano nie zgina się tak jak należy. Przednie siedzenie w samochodzie należy maksymalnie odsunąć do tyłu i oparcie od siedzenia też maksymalnie odkręcić do tyłu. Pod nogę z aparatem trzeba podłożyć koce tak, aby noga się nie trzęsła i było jej wygodnie w czasie jazdy.

niedziela, 26 czerwca 2016

Piąty dzień wydłużania

Nareszcie strzelanie w nodze ustało. 5 mm już osiągnięte :) To mój mały sukces :) Dzisiaj czuję, że coś dzieje się w mojej kości, czuję różnicę w długości nogi. Zmniejsza się ona. Noga w ogóle nie boli. Przejście korytarza w dwie strony zajmuje już tylko 5 minut. Ze wszystkim radzę sobie coraz lepiej. Odkryłam sposób na to jak iść do łazienki o kulach i wygodnie skorzystać z toalety nie zginając kolana. Wystarczy wygodnie usiąść na muszli klozetowej, a pod nogę podstawić jakieś krzesełko o tej samej wysokości. Jutro rano przed obchodem mam RTG, które zdecyduje o tym czy wypiszą mnie wreszcie do domu. Jeżeli wszystko rośnie i zrasta się jak należy to na pewno będę jutro w domu :)                                                                                                                                                         

sobota, 25 czerwca 2016

Czwarty dzień wydłużania

Jeszcze trochę strzela mi w nodze, ale to już zanika. Mam już 4 mm :) U mnie nic nowego, dalej ćwiczenia i spacery.

piątek, 24 czerwca 2016

Trzeci dzień wydłużania

Trzeci milimetr wywalczony :) Strzelanie w nodze jeszcze nie ustało. Już tydzień jak na mojej nodze zamieszkał aparat Taylora. Czas leci bardzo szybko, kiedy chodzę po szpitalu lub szpitalnym tarasie oraz ćwiczę.

czwartek, 23 czerwca 2016

Drugi dzień wydłużania

Drugi milimetr już jest :) Chętnie chodzę, trochę mniej chętnie ćwiczę moje coraz bardziej oporne kolano. Jest ono oporne, ponieważ im dłuższa jest kość tym ciężej jest zginać kolano. Dzieje się tak, ponieważ mięśnie nie rosną razem z kością i trzeba je rozciągnąć ćwiczeniami. Dzisiaj okropnie strzela mi w nodze, ale pytałam lekarza i podobno jest to normalne.

środa, 22 czerwca 2016

Piąty dzień po operacji-pierwsze wydłużanie

Noc była całkiem nie zła. Nareszcie po tygodniu przeleżanym i przespanym na plecach zaczynam przekręcać się na bok. Na razie tylko na lewy, bo z prawej strony mam 4 druty, a na nich znajdują się miękkie nakładki, na których są twardsze, plastikowe. Z czasem pewnie opracuję strategię również na prawy bok. Znów chodzenie i całodzienne ćwiczenia kolana. Mimo to dzień nie był takim zwykłym dniem, ponieważ dzisiaj miałam pierwsze podkręcanie. Około godziny 10-tej pojawił się u mnie doktor Pietrzak, który zapytał czy jestem gotowa na podkręcanie. Pokazał on jak to się robi i nałożył na każdą skalę nakładkę z numerkiem. Każda miała inny kolor. Jest ich sześć: czerwona 1,pomarańczowa 2,żółta 3,zielona 4,niebieska 5,fioletowa 6. Dostałam również specjalną rozpiskę, na której jest rozpisane kiedy, która skala, na jakim stopniu powinna się znajdować. Podkręcanie odbywa się tylko raz dziennie. Przekręcenie wszystkich skal daje wydłużenie kości o 1mm.Podkręcanie w ogóle nie boli. Tak samo jest z rośnięciem kości. Dzisiaj wieczorem czułam w kości coś tak, jakby w kości chodziły mi mrówki. Nareszcie wyjęli mi wenflon z ręki, który już od 3 dni mnie uwiera i bardzo przeszkadza przy chodzeniu o kulach.                                                                                                                      

wtorek, 21 czerwca 2016

Czwarty dzień po operacji

Drugi dzień, kiedy tylko chodzę i ćwiczę. Po raz drugi zmieniano mi dzisiaj opatrunki. Bolało mniej niż za pierwszym razem. Znowu wszyscy proponowali mi środki przeciwbólowe - pielęgniarki i rehabilitantka. Kiedy miałam pierwszy tego dnia spacer, szedł lekarz, który mnie operował i stwierdził, że całkiem nie źle sobie radzę oraz, że ,,dziewczyny są lepsze w te klocki". Dzisiaj byłam również na mega niewygodnych schodach. Dziwne jest chodzenie po nich, ale jakoś sobie radzę. Środki przeciwbólowe wreszcie nie potrzebne. Nareszcie przespałam pierwszą od operacji noc w całości, a nie w odcinkach, tak jak do tej pory.

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Trzeci dzień po operacji

Pobudka nastąpiła dzisiaj ok.6:00. Między godz. 8:00 a 9:00 był obchód. Hurra!!! :) Lekarze zalecili mi wstawanie i chodzenie o kulach z obciążaniem operowanej nogi oraz ćwiczenia na zginanie i prostowanie kolana. Po 9-tej miałam za sobą pierwszy krótki spacer. Było bardzo fajnie, noga wcale nie bolała podczas jej obciążania i nie kręciło mi się w głowie ani nic z tych rzeczy. A to wszystko dlatego, że wczoraj miałam krótką podróż na wózku do łazienki. Potem ok. 10-tej zaczęłam ćwiczyć, najpierw na siedząco. Jednak nie trwało to zbyt długo, ponieważ nie miałam jeszcze zbyt wiele siły na spieranie się z nogą, która jest zastana i okropnie boli przy każdej próbie jej zgięcia. Ale nie martwiłam się tym, ponieważ rehabilitantka powiedziała, że pierwszego dnia jest to dosyć trudne i stwierdziła, że z każdym dniem będzie dużo lepiej. Po obiedzie ok. 14-tej ćwiczyłam na leżąco, szło mi dużo lepiej. Następnie miałam 10 minut przerwy i znowu krótki spacer po korytarzu szpitalnym. Chodzenie o kulach z tym aparatem schodzi okropnie długo. Przejście korytarzem w jedną i w drugą stronę zajmuje około 20 minut. O kulach chodzi się tzw. systemem trójkowym, który polega na tym, że najpierw stawiamy kule i nogę z aparatem, a potem dostawiamy zdrową nogę. Potem ok. 17-tej ćwiczyłam trzeci raz, znowu na leżąco. Ćwiczenia mają być powtarzane trzy razy w ciągu dnia i każdorazowo mają trwać 30 minut. Dzień był bardzo męczący, więc o 21:00 idę spać.

niedziela, 19 czerwca 2016

Drugi dzień po operacji

Obudziłam się ok. 7:00 (codzienny pomiar temperatury). Nic nadzwyczajnego się nie dzieje, noga prawie wcale nie boli. Za to plecy są już zmęczone od leżenia. Nie pomaga również fakt, że miałam znieczulenie w kręgosłup. Dzisiaj wybrałam się z mamą na wózku do łazienki. Na początku było całkiem nie źle, ale potem zrobiło mi się nie dobrze, zaczęło mi się kręcić w głowie i musiałam wracać na salę. Miałam dzisiaj również odwiedziny młodszego brata i taty. Trochę zaczyna mi wracać apetyt. Jak dobrze pójdzie to jutro będę się uczyć chodzić z aparatem na nodze. Z jednej strony nie mogę się doczekać wstawania, ale z drugiej strony boję się, że znowu zrobi mi się nie dobrze, tak jak dzisiaj i nic z tego nie wyjdzie.

sobota, 18 czerwca 2016

Pierwszy dzień po operacji

Dzień był całkiem normalny, noga nie bolała. Zazwyczaj pierwszego dnia po operacji zaczyna się chodzić, ale, że jest sobota i nie ma  pani rehabilitantki, więc prawdopodobnie czeka mnie to w poniedziałek. Kolejna noc, w czasie której spałam fazami. O godzinie 21:00 znowu bolało, więc pielęgniarka dała mi Ketonal w kroplówce i nie bolało, aż do rana. Przez cały dzień nie mam apetytu. Po raz pierwszy miałam zmieniane opatrunki i muszę przyznać, że trochę to bolało, bo opatrunki poprzyklejały się do ran wokół drutów, które krwawiły i do blizny. Pielęgniarki zaproponowały mi środki przeciwbólowe, ale stwierdziłam, że nie jest to taki ból, żeby od razu brać przeciwbólowe i podziękowałam. Od momentu operacji po raz pierwszy widzę dzisiaj swój aparat, ponieważ jak wspomniałam w poprzednim poście do momentu zmiany opatrunków znajdował się on pod bandażem elastycznym. Nie wygląda on tak źle, jak na początku się spodziewałam, ale sami zobaczcie i oceńcie mój aparat.                                                            
     

piątek, 17 czerwca 2016

Operacja

Tego dnia obudziłam się o godz. 5:50 (pomiar temperatury). Pielęgniarki kazały rano wziąć prysznic, umyć i wysuszyć włosy. O 8:30 odbył się obchód lekarski. Lekarz zaznaczył tylko krzyżyk na nodze, która była do operacji. Potem zaczęło się tylko niemiłosiernie długie czekanie. O godz.10-tej okazało się, że trzeba jeszcze pobrać krew na krzyżówkę (wyznaczenie grupy krwi). O 11-tej zostało mi założone wkucie do żyły (wenflon). Dostałam też wzmacniającą kroplówkę. O 12:40 dostałam tabletkę uspokajającą, którą mogłam popić łykiem wody. Tabletka podziałała tak, że zaczęło mi się się kręcić w głowie. O 13:05 pojechaliśmy na blok operacyjny. Gdy wjeżdżałam już na blok światło zaczęło migać. Zbierało się na burzę. Pani anestezjolog zapytała dr Pietrzaka czy ma mnie znieczulać i zażartowała nawet, że jak już mnie znieczuli, a światło zgaśnie to dr będzie musiał skończyć operację nawet przy lampce. Na bloku pamiętam tylko 5 minut, w czasie których pożegnałam się z mamą i przeszłam z łóżka na stół operacyjny. Potem obudziłam się, gdy aparat już znajdował się na mojej nodze i dr Pietrzak owijał go bandażem elastycznym. Pamiętam, jak potem turlałam się ze stołu operacyjnego na łóżko z pomocą doktora i powrót na salę po zabiegu około godz.15:00. Potem przez około 2 godz. zupełnie nic nie czułam. Po tym czasie znieczulenie powoli zaczęło schodzić od pasa w dół. Trwało to około 2 kolejnych godzin. Około godz. 20:00 pielęgniarki zaczęły pytać o mocz, więc nie było wyjścia i trzeba było je zadowolić. Znieczulenie całkowicie zeszło ok. 18:45. Potem się zdziwiłam, ale do 21:00 nic mnie nie bolało. Około 21:00 jednak zaczął się nocny ból. Najpierw dostałam Paracetamol w kroplówce. W między czasie zaczęła mnie boleć lewa ręka i zobaczyłam na niej drugi wenflon, ale był większy od pierwszego. Okazało się, że to jest wenflon, który założono mi na bloku. Pielęgniarka usunęła go. Poszłam spać. Jednak o wpół do pierwszej w nocy znowu zaczęła boleć noga i nie mogłam spać. Poprosiłyśmy z mamą o drugą kroplówkę przeciwbólową, tym razem dostałam Ketonal dożylnie. Znowu spałam, aż do 5:40 (pomiar temperatury).

czwartek, 16 czerwca 2016

Przygotowania do operacji

O godz. 10:00 zgłosiłam się do Szpitala Klinicznego im. prof. Adama Grucy w Otwocku do mojego lekarza prowadzącego dr Przybysza na oddział dziecięcy. Tam odbyły się badania, pobranie krwi itd. Jednak okazało się, że operacja przewidziana jest najwcześniej na środę (22 czerwiec).W między czasie wysłano mnie na RTG. Kiedy znowu wróciłam na oddział okazało się, że operacja jednak odbędzie się następnego dnia. W związku z tym miałam razem z rodzicami do załatwienia mnóstwo formalności. Najpierw razem z mamą udałam się do pani anestezjolog. Ona wytłumaczyła mi, że 30 minut przed operacją dostanę tabletkę uspokajającą, a potem na sali operacyjnej znieczulenie miejscowe w kręgosłup. Dzięki znieczuleniu w czasie operacji i jakiś czas po niej nie będę nic czuła od pasa w dół. Potem przyszedł dr Pietrzak, aby przymierzyć mój aparat. Okazało się, że wszystko pasuje. Byłam jednak trochę niepocieszona, bo byłam wyznaczona jako trzecia do operacji. Tego dnia jeszcze o godzinie 18:00 mogłam zjeść kolację, a potem jeszcze do północy pić wodę. Przed kolacją przyszła pielęgniarka, żeby zmierzyć temperaturę i przyniosła mi czopek. Jak zwykle on nie podziałał. Potem jeszcze wzięłam prysznic i pielęgniarki kazały ogolić nogi oraz obejrzałam w telewizji mecz Polska-Niemcy, ponieważ było Euro w piłce nożnej 2016.Spać poszłam o godzinie 22:30, ponieważ trzeba było maksymalnie wykorzystać ostatnią "normalną" noc.

Przedstawienie aparatu

Witajcie, dzisiaj chcę Wam przedstawić do czego służy ten aparat. Aparat Taylora służy do wydłużania kości oraz ich prostowania. Można wydłużyć nim zarówno kość udową jak i piszczelową. Jest to dość długi proces leczenia, ponieważ wydłużanie odbywa się raz dziennie, ale jest to tylko 1 milimetr na dobę. Jeszcze zanim zaczniemy wydłużanie musi minąć 5 dób od operacji. Lekarze robią tak, żeby sprawdzić czy organizm akceptuje aparat. Może on go nie zaakceptować, bo jest to ciało obce. Potem okres wydłużania i prostowania zależy od tego jak duży jest u nas skrót. Potem po wydłużaniu kość musi się jeszcze zrosnąć, zazwyczaj jest na to przeznaczony okres dwukrotnie dłuższy niż okres wydłużania. Aparat składa się z dwóch pierścieni oraz 7 drutów, które wchodzą w kość. Rany wokół drutów również muszą się zagoić. Jeśli zamierzacie się na coś takiego zdecydować to radzę Wam uzbroić się w cierpliwość i zabrać ze sobą do szpitala dużo luźnych ubrań, a na noc najlepiej koszule nocne, bo pobyt w szpitalu jest dość długi. W czasie operacji oprócz założenia aparatu TSF, dochodzi również do chirurgicznego złamania kości, która ma być wydłużana. W czasie wydłużania dolna i górna część kości są od siebie odsuwane. Między nimi tworzy się taka dziwna substancja nazywana przez lekarzy regeneratem. Potem regenerat twardnieje, czyli jak to mówią lekarze uwapnia się i powstaje okostna, czyli nasza twarda, mocna i prawdziwa kość.

Powitanie

Hej, jestem tutaj nowa, mam na imię Angelika. Mam 17 lat. Od jutra będę mieć na nodze Aparat TSF (Taylor) i dzisiaj postanowiłam zacząć pisać blog na ten temat. Wiem, że w Internecie jest bardzo mało informacji na ten temat, ponieważ sama ich szukałam. Zacznę od tego, że mój aparat będzie się znajdował na kości udowej na prawej nodze. Jest ona krótsza od lewej według stwierdzeń lekarzy o jakieś 3-4 cm, ale w moim przypadku na oko nie da się tego stwierdzić równoznacznie, ponieważ ta kość jest również skrzywiona. W tym samym czasie będzie ona wydłużana i prostowana, dlatego nie wiadomo na razie ile dokładnie będzie trwało moje rozkręcanie aparatu.