Jeżeli chcielibyście wiedzieć coś więcej na temat aparatu TSF Taylor (rama Taylora) to albo komentujcie ten post, albo piszcie do mnie na maila: angelikawydra1@wp.pl.
Obiecuję, że odpowiem na wszystkie pytania w kolejnych postach :)
Pozdrawiam i życzę wszystkim, którzy są lub będą leczeni aparatem Taylora lub aparatem Ilizarowa powodzenia, pogody ducha, zawziętości oraz cierpliwości.
środa, 30 listopada 2016
Podziękowania
Hej, to znowu ja. Mimo, że do szpitala 16-tego czerwca 2016 roku pojechałam z przekonaniem, że tego samego dnia wrócę do domu, bo moja kość nie nadaje się do założenia aparatu Taylora, do wydłużenia i wyprostowania, byłam wtedy dziwnie spokojna. W szpitalu okazało się jednak coś zupełnie przeciwnego. Podpisanie przeze mnie zgody na operacje, założenie aparatu i na dość długie leczenie aparatem Taylora to był impuls. Pomyślałam sobie, że jedna operacja więcej czy mniej to dla mnie już bez różnicy. Wyobraziłam sobie, że dzięki tej operacji będę za jakiś czas wreszcie mieć dwie równe i proste nogi. Miałam wtedy za sobą już 5 operacji, w tym operację biodra. To wyobrażenie towarzyszyło mi przez cały okres wydłużania i prostowania, a również potem, aż do trzeciego listopada, momentu, w którym rozstałam się ze Złomkiem. Momentu tego impulsu teraz nie żałuję mimo wszystko. W tym poście chciałam bardzo podziękować mojemu Złomkowi, doktorowi Pietrzakowi oraz doktorowi Przybyszowi i całej ekipie, która w jakiś sposób pomagała przy zakładaniu i zdejmowaniu aparatu Taylora na moją nogę oraz wszystkim pielęgniarkom i innym lekarzom z Oddziału I a w Szpitalu Klinicznym im. profesora Adama Grucy w Otwocku. Doktorowi Przybyszowi dziękuję również za poprzednie udane operacje i wcześniejsze udane leczenie. Dziękuję za cierpliwość do mnie, chociaż uważam, że byłam i dalej jestem bardzo zdyscyplinowaną pacjentką. Dziękuję również za prawie bez bólowo przeprowadzone wydłużanie. Dzięki temu leczeniu czuję się dużo lepiej, a po Złomku zostało mi 90 stopni zgięcia kolana do rozćwiczenia, 7 małych blizn po drutach oraz jedna trochę większa po nacięciu kości, na razie jeszcze jedna kula, masa wspomnień. Powiedziałabym, że to, co wypłakałam, pozaciskałam zęby w czasie wydłużania oraz bardzo dobre efekty to moje.
poniedziałek, 28 listopada 2016
Czas radości i smutków
Dzisiaj miałam pierwszą wizytę kontrolną po zdjęciu aparatu TSF Taylor (ponad 3 tygodnie po rozstaniu ze Złomkiem - 3 listopad). Od zdjęcia aparatu bardzo dużo się uczyłam, a do tego codziennie po 2-3 godziny spędzałam na ćwiczeniach opornego kolana. Jeśli chcecie wiedzieć od 7-ego listopada zaczęłam nauczanie indywidualne i dość nie wyrównany wyścig z czasem ( od września nie byłam w szkole ani razu ). Nadrabiałam zaległości i po prostu jakoś tak minął mi ten czas. Jak na każdej innej kontroli zrobiono mi 2 zdjęcia RTG. Okazało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Regenerat jest już na tyle mocny, że dostałam pozwolenie na chodzenie po domu bez stabilizatora i na dodatek z tylko jedną kulą. Gdy kolano będzie się zginać około 120° drugą kulę też mogę wyrzucić. Stabilizatora jeszcze nie wyrzucę, ponieważ lekarz powiedział, że chciałby, abym w momentach wyjścia poza dom jeszcze go zakładała. Chociażby ze względu na pogodę jaką mamy teraz za oknem. Lekarz twierdzi, że kolano na razie nie jest w pełni sprawne i gdybym się poślizgnęła to stabilizator ochroni kolano. Powinno ono być w pełni sprawne po jeszcze około 2 miesiącach. Ale mam też dobrą wiadomość, bo kolano po 3 i pół tygodniach ciężkiej pracy zgina się pod kątem 90°. Mój lekarz prowadzący twierdzi, że jak na taki czas to mam bardzo dobre zgięcie, był nawet trochę zdziwiony. Dostałam również oficjalne pozwolenie na powrót do szkoły po Nowym Roku. Kolejna kontrola dopiero 30-tego stycznia. Z jednej strony to już po 4,5 miesiącach obecności Złomka na mojej nodze bardzo chciałam się go pozbyć, ale teraz, gdy już do tego doszło to muszę przyznać, że trochę za nim tęsknię. W czasie pobytu Złomka na mojej kości udowej były złe, dobre i bardzo dobre momenty. Złych momentów nie było zbyt wiele. Mimo to, gdybym znowu stała przed decyzją czy dać sobie założyć na nogę aparat TSF Taylor czy nie, bez wahania znowu podpisałabym zgodę na zabieg. Jest to mega cudowne uczucie móc znowu stać na dwóch równych i prostych nogach.
wtorek, 15 listopada 2016
Co słychać? Jak mija czas po zdjęciu aparatu?
Więc najlepiej zacznę od początku, od 3-go listopada, czyli od momentu, gdy pozbyłam się mojego Złomka czuję się doskonale. Noga jest dużo lżejsza, bo mój aparat ważył jak już wspominałam tutaj kilka razy 2-3 kg, więc był on trochę ciężki. Czas bez aparatu płynie bardzo szybko, ponieważ dwa lub trzy razy dziennie ćwiczę zgięcie kolana a do tego jeszcze dużo się uczę, ponieważ jestem w trzeciej klasie technikum i mimo wszystko w styczniu muszę zdać egzamin zawodowy, do którego zostało mi niewiele czasu. Już po tygodniu strupy z nogi mi odpadły i w sobotę (10 dni po zdjęciu aparatu) zaliczyłam swoją pierwszą, cudowną, długą kąpiel. Za pierwszym razem wybrałam do kąpieli szare mydło, aby sprawdzić jak noga zareaguje na nie i czy, aby na pewno wszystko zagoiło się tak jak należy, ale nic się nie wydarzyło, dlatego myślę, że wszystko jest w porządku. Jeśli chodzi o kolano to na sucho jest oporne, ale kiedy go wymoczę w ciepłej wodzie (nie może być gorąca) to ćwiczy mi się o wiele lepiej.
Już tydzień temu miałam napisać post o tym, jak ćwiczę moje uparte kolano, dlatego opiszę to w dzisiejszym poście.
Pierwsze ćwiczenie polega na tym, że kładziemy się na brzuchu i zginamy nogę tyle ile tylko możemy najwięcej.
Drugie ćwiczenie polega na tym, że kładziemy się na brzuchu i zginamy nogę tyle ile się tylko da pomagając sobie drugą nogą.
Trzecie ćwiczenie polega na tym, że siadamy na brzegu łóżka lub krzesła i zginamy nogę tyle ile tylko możemy najwięcej. W ten sposób można ćwiczyć jedynie do osiągnięcia efektu 90 stopni.
Najlepsze ćwiczenia na zginanie kolana jest też chodzenie bez kul, ponieważ kolano wtedy ćwiczy samo.
Ja niestety muszę jeszcze z tym poczekać, ponieważ do 28-go listopada muszę nosić stabilizator, w którym noga jest całkiem prosta oraz chodzić o kulach dla bezpieczeństwa mojej nowej kości. Ale zostało już w sumie tylko 13 dni, więc już niedługo mam wizytę kontrolną, na której mam nadzieję, że dostanę pozwolenie na chodzenie bez kul i bez stabilizatora. Do szkoły na razie niestety nie chodzę, ponieważ muszę oszczędzać nogę. A chodzenie do szkoły i oszczędzanie nogi wzajemnie się wykluczają. W szkole mam nadzieję być zaraz po Nowym Roku. Już nie mogę się doczekać powrotu do szkoły i spotkania z koleżankami. Nigdy nie sądziłam, że tak bardzo można tęsknić za szkołą.
Na razie to tyle o tym, co u mnie słychać, ale jeżeli chcecie coś jeszcze wiedzieć to piszcie w komentarzach, a na pewno odpowiem. Kolejny post opublikuję pewnie dopiero po wizycie kontrolnej, ponieważ na razie nie mam pomysłów na nowe posty oraz ostatnio trochę brak mi czasu na pisanie bloga, co pewnie zauważyliście po tym, jak długie odstępy czasowe są między jednym a drugim postem. Miłego dnia Wam życzę :D
wtorek, 8 listopada 2016
Zgięcie kolana i samopoczucie
Czuję się fantastycznie. Kolano po dzisiejszych ćwiczeniach zgina się pod kątem 75 °. Czyli przez 5 dni rozćwiczone 45 °, bo po zakończonym wydłużaniu w sierpniu 30° zginałam. Niestety noga mi trochę puchnie, ale rany po drutach już nie krwawią, dzięki czemu mogłam dzisiaj rzucić bandaże i gaziki w kąt. Został mi sam stabilizator. Na nodze mam teraz 7 strupów. Najgorsze jest teraz to, że okropnie swędzi mnie skóra, tam gdzie był aparat i strasznie sypie mi się skóra z nogi.
sobota, 5 listopada 2016
Ćwiczenia i zmiana opatrunków
Dzisiaj po ćwiczeniach musiałam zmienić sobie opatrunki, bo niestety noga jeszcze trochę krwawi, ale są to niewielkie przekrwawienia opatrunków. Lekarz powiedział, że może się tak jeszcze dziać przez 2-3 dni i żeby zmieniać opatrunki do czasu, kiedy przestanie krwawić. Najważniejsze jest jednak to, że rany są niewielkie, noga nie boli i nareszcie śpię doskonale, tak jak przed założeniem aparatu. Jakość mojego snu jest teraz doskonała. Mogę spać nawet 6 godzin, a czuję się jakbym spała 9 godzin. We wtorek opiszę Wam ćwiczenia na zginanie kolana. Moje kolano coraz bardziej się zgina. Macie tu zdjęcia.
piątek, 4 listopada 2016
Powrót do domu
Hej, właśnie wróciłam do domu i ćwiczę zgięcie kolana, ale zaraz wszystko opowiem Wam po kolei, bo jestem dzisiaj tak zachwycona wszystkim, że nie mogę już wytrzymać, kiedy Wam o tym wszystkim opowiem. Więc tak wczoraj wstałam z łóżka już ok. 12-tej,a operację miałam o 9-tej. Wczoraj dowiedziałam się, że mogę stawać na nodze, na której miałam aparat z asekuracją kulami, ale mam jej nie obciążać, więc wszystko wykonywałam według poleceń. Lekarz powiedział, żeby łuska gipsowa została na noc, a następnego dnia, czyli dzisiaj zostanie wymieniona na łuskę Adama - stabilizator. Noc przebiegła bez bólu, znowu spałam w odcinkach, pewnie spytacie dlaczego? Więc już spieszę z odpowiedzią, dlatego, że trochę ciężko w łusce gipsowej było zmienić pozycję (łuska była mokra, schnie do 48 h). Ale poza tym spało mi się cudownie i wreszcie się wyspałam. Ok. 7:30 pojechałam na RTG, potem około 8:00 był obchód i doktor Pietrzak powiedział, że wychodzę do domu, tylko najpierw dostanę 0,5 l płynów dożylnie, a potem zmiana opatrunków i zamiana łuski gipsowej na łuskę Adama. Ledwo zdążyłam zjeść śniadanie, przyszła pielęgniarka z kroplówką. Zlatywała ona, aż 1,5 h, ale w tym czasie wcale nie było mi dane się nudzić, więc tak najpierw przyszły pielęgniarki, aby zmienić opatrunki, a potem przyszła rehabilitantka, aby założyć łuskę. Ale na tym nie koniec, bo powiedziała, że jak skończy się kroplówka to pochodzimy w tej łusce i pokaże mi ćwiczenia na zginanie kolana. Kiedy chodziłam znowu spotkałam dr Pietrzaka, który powiedział, że nieźle sobie radzę. Zdążyłam wrócić ze spaceru przyszła rehabilitantka, która pokazała ćwiczenia na kolano. Jednak jest to już temat na osobny post. Kontrolę mam za trzy tygodnie u dr Pietrzaka - 28 listopad i do tego czasu mam chodzić i spać w łusce Adama, mogę ją zdejmować jedynie do ćwiczeń lub do kąpieli. Dzisiaj widziałam swoje ranki po drutach, ranki, bo są one bardzo małe. Ale zdjęcia dokładne wstawię jutro, bo teraz mam tam opatrunki i nie chce mi się ich zdejmować, a jutro będę miała okazję do zrobienia zdjęcia, bo muszę je zmienić, bo trochę sączy się z ranek krew. Do wizyty kontrolnej mam nie szarżować nogi i mogę ją częściowo obciążać, ale o kulach i w stabilizatorze (bo kość jest jeszcze delikatna i 7 dziur w kości zobowiązuje). Problem ze stabilizatorem jest taki, że noga w nim jest całkowicie prosta, wcale się nie zgina. Wstawię dzisiaj zdjęcie w opatrunkach i w łusce oraz zdjęcie w łusce gipsowej, którą miałam jeszcze dzisiaj rano. A jutro obiecuję, że wstawię zdjęcia z ranami po drutach oraz napiszę oddzielny post o ćwiczeniach. Bardzo się cieszę, że wreszcie pozbyłam się aparatu, bo ważył on niecałe 3 kg, więc był on trochę ciężki, chociaż zauważyłam to dopiero teraz, bo już w sumie przez 4,5 miesiąca przyzwyczaiłam się do tego ciężaru, a stabilizator, który noszę teraz jest całkiem lekki i na pewno nie waży aż tyle. A aparat przez ostatnie 6 tygodni jego noszenia był już nie do zniesienia. Jeżeli chcecie to mogę wstawić również jutro zdjęcie mojego zgięcia kolana po zdjęciu aparatu. Dzisiaj usłyszałam również, że nie próżnowałam w aparacie, bo zgięcie jest przyzwoite, czyli takie jak powinno być teraz. Jest to ok. 45°, a w aparacie 30°. Do wizyty kontrolnej mam nie szarżować nogi, bo kość jest jeszcze bardzo delikatna, a siedem dziur w nodze zobowiązuje i byle jakie przewrócenie się lub mocniejszy nacisk może spowodować jej pęknięcie i wszystko, co do tej pory zostało osiągnięte zostało by stracone, a tego bardzo nie chcę. A nawet przy ćwiczeniach rehabilitantka powiedziała, żeby robić to po mału i ostrożnie oraz, żeby nie ciągnąć na siłę i, że nigdzie się nie spieszymy, więc lepiej trochę dłużej poćwiczyć niż stracić to, co już osiągnięte.
Noga dziś rano
Noga teraz
Noga dziś rano

Noga teraz
Noga zapakowana na noc w łuskę Adama
Łuska Adama
czwartek, 3 listopada 2016
Zdjęcie aparatu
Hej, właśnie wróciłam z operacji i nie mam już aparatu, mam na razie założoną łuskę gipsową, ale najprawdopodobniej zostanie ona dzisiaj wymieniona na łuskę Adama. Czuję się świetnie. Na razie leżę w łóżku i nie wstaję. Czekam na lekarza, który powie mi co i jak z chodzeniem i w ogóle. Sama jeszcze nie widziałam swojej nogi, ale jak tylko uda mi się ją zobaczyć i zrobić zdjęcia to na pewno je tu wstawię, ale to chyba dopiero jutro.
środa, 2 listopada 2016
Informacje - szpital
Hej, z moją nogą wszystko jest w porządku i planowo jutro mam mieć zdjęty aparat. Nie mogę się już doczekać :)
wtorek, 1 listopada 2016
1 listopad - smutno i nudno
LISTOPAD
Przyszedł sobie do ogrodu
stary, siwy pan Listopad.
Grube palto wziął od chłodu
i kalosze ma na stopach.
Deszcz zacina, wiatr dokucza.
Pustka, smutek dziś w ogrodzie.
Pan Listopad cicho mruczy:
nic nie szkodzi, nic nie szkodzi.
Po listowiu kroczy sypkim
na ławeczce sobie siada.
Chłód i zimno. Mam dziś chrypkę.
Trudna rada, trudna rada.
stary, siwy pan Listopad.
Grube palto wziął od chłodu
i kalosze ma na stopach.
Deszcz zacina, wiatr dokucza.
Pustka, smutek dziś w ogrodzie.
Pan Listopad cicho mruczy:
nic nie szkodzi, nic nie szkodzi.
Po listowiu kroczy sypkim
na ławeczce sobie siada.
Chłód i zimno. Mam dziś chrypkę.
Trudna rada, trudna rada.
Hej, taka prawda, dzisiaj właśnie pierwszy listopad. Siedzę w domu i z jednej strony się cieszę a z drugiej jest mi smutno, że już listopad. Jest mi smutno, ponieważ moja noga jest w aparacie już 4,5 miesiąca i przegapiłyśmy czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień i październik - najcieplejsze miesiące, chociaż w październiku prawie nie żałowałam, że nie muszę wychodzić z domu, ponieważ ciągle padało. Dzisiaj mamy pierwszy listopad, czyli Dzień Wszystkich Świętych i nie byłam wcale w tym roku na cmentarzu ani dzisiaj, ani w niedziele, ani w ogóle, ponieważ okropnie wiało i cały czas pada, a ja boję się, żebym się nie rozchorowała, bo już jedno przeziębienie z aparatem przeszłam i wcale nie było mi wesoło, było gorzej niż bez aparatu, więc do drugiego mi nie spieszno, a poza tym jutro znowu wybieram się do szpitala w Otwocku. Ale to już jest to z czego się cieszę, bo może w końcu po tak długim czasie pozbędę się mojego Złomka i opieka nad nim zostanie przekazana komuś innemu, bo daje mi już on trochę do wiwatu. Poza tym zrobiło się trochę zimno i druty marzną i kość marznie. A u Was też tak zimno i czy wieje oraz pada? Na szczęście mam takich kochanych rodziców, którzy dbają, aby w domu zawsze było ciepło. Psychicznie jestem już gotowa na odjęcie mi dwóch-trzech kilogramów metalu (gotowa od 6 tygodni), ale fizycznie jeszcze nie, bo muszę się spakować i w ogóle. Jeszcze dużo pracy przede mną, a jutro trzeba tak wcześnie wstać, chociaż to nie będzie problemem, bo ostatnio śpię coraz krócej i nawet jak uda mi się przespać 7-8 godzin to i tak szybko jestem zmęczona i śpiąca i nic mi się nie chce. Mam do Was wielką prośbę, mam nadzieję, że nie będzie to dla Was problemem, jeżeli poproszę Was, abyście jutro trzymali za mnie kciuki, żeby wszystko było w jak najlepszym porządku z moją nową kością i termin zdjęcia był wyznaczony na czwartek lub piątek w tym tygodniu :) Napiszę kolejny post jutro z informacjami, co z moją nogą i kiedy pozbędę się Złomka :D Pozdrawiam jeszcze z domu :D
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)












