poniedziałek, 19 września 2016

Załamana

Jestem załamana, właśnie wracam do domu, operacja się nie odbyła, ale zaraz Wy przecież nic nie zrozumiecie z mojej dość chaotycznej wypowiedzi. Więc po kolei. Dzisiaj do godziny 8:40 wszyscy włącznie ze mną myśleli, że pozbędę się aparatu, ale się przeliczyliśmy. O 8:40 na moją salę wkroczył obchód, a na jego czele profesor Czubak, wiedziałam już, że to nie wróży nic dobrego. Ale, gdy oznajmił mi, że operacji nie będzie, wychodzę dzisiaj do domu i , że mam w tym chodzić jeszcze 6 tygodni to, aż mnie zamurowało. Stwierdził, że regenerat nie jest jeszcze na tyle mocny, żeby można było zdjąć aparat. Powiedział, że jeżeli zdjęliby mi teraz aparat to musieliby założyć gips, a po co mi gips, skoro korzystniej będzie dla mnie pochodzić przez ten czas w aparacie. Odrzucił również stabilizator, przekreślił wszystkie poprzednie ustalenia. Mam tu wrócić dopiero 2-go listopada. Jestem załamana, wściekła i bez kija do mnie nie podchodź, od rana mam ochotę kogoś udusić. Sama nie wiem, co mam z tym wszystkim zrobić. Czuję się mega źle, bo przez cały dzień nic nie jadłam, boli mnie głowa i w ogóle ten dzień miał być najlepszym w moim życiu, a okazał się jakimś koszmarem. Teraz to mam po prostu ochotę zasnąć i obudzić się za sześć tygodni. Masakra jakaś po prostu.

niedziela, 18 września 2016

Ostatni dzień z aparatem

To już jutro. Odliczam już godziny do momentu, w którym pojadę na blok operacyjny i pozbędę się aparatu TSF Taylor. Niestety nie będzie to tak szybko, bo znowu jestem dopiero trzecia w kolejności. Już godzina 20- ta. Właśnie leżę w łóżku i zaraz idę spać, bo jutro znowu trzeba wcześnie wstać i wziąć rano, jeszcze przed obchodem prysznic. Wszystkie przygotowania już się odbyły. Kolacja zjedzona o godzinie 18-tej, teraz jeszcze do pół nocy mogę pić wodę. Wieczorna kąpiel też już się odbyła.

piątek, 16 września 2016

Stabilizator

Dzisiaj na obchodzie okazało się, że po zdjęciu aparatu będę musiała przez jakiś czas dla bezpieczeństwa nosić stabilizator typu Łuska Adama. Podobno będzie bezpieczniej w stabilizatorze dla mojej kości, w której po wyjęciu drutów zostanie siedem dziur. Stabilizator jest o tyle wygodny, że według lekarzy będę mogła go zdejmować do kąpieli oraz w sytuacji, kiedy nogę będę miała pod kontrolą w zasięgu wzroku. Będzie musiał on znajdować się na mojej nodze, kiedy będę chodzić i na pewno kiedy będę spać. Do momentu, gdy zarosną się dziury po drutach w kości będę musiała chodzić o kulach i oszczędzać nogę. Podobno dziury po drutach zarastają się około 2-3 tygodni. Więc w stosunku do trzech miesięcy, które spędziłam w aparacie jest to niezbyt długi okres. Poza tym stabilizator jest o wiele wygodniejszy, bo można na niego ubrać spodnie dresowe, a za chwilę będzie jesień i pogoda może być kapryśna.

czwartek, 15 września 2016

W szpitalu

Jestem w szpitalu. Dzień był pełen atrakcji. Najpierw przyjęcie się do szpitala, potem pobranie krwi, zdjęcie RTG. Potem podpisanie dokumentów odnośnie operacji. Na operację muszę czekać do poniedziałku. Niestety dowiedziałam się, że aparat zdejmie mi ktoś inny, ponieważ doktor Pietrzak jest na urlopie. Najważniejsze jednak, że wszystko z moją nogą jest dobrze. Lekarze nawet zastanawiają się nad tym czy potrzebny po operacji będzie stabilizator. Dowiem się tego dopiero jutro na obchodzie. Jestem mega zmęczona po dzisiejszym dniu.

środa, 14 września 2016

Dzień przed wyjazdem do szpitala

Jestem już spakowana i gotowa na jutrzejszy wyjazd do Szpitala Klinicznego im. profesora A. Grucy w Otwocku. Jutro wreszcie będę wiedzieć kiedy pozbędę się mojego złomka. Już nie mogę się tego doczekać, bo od początku września stał się on już trochę dokuczliwy. Od dwóch tygodni chodzę już całkowicie bez kul. Wygląda to trochę komicznie, bo kiedy chodzę bez kul to poruszam się jak kaczka. Dzieje się tak, ponieważ kolano w aparacie nie zgina się przy chodzeniu tak jak bez aparatu.