,, Wiara plus nadzieja to furtka dla możliwości. "
Zbigniew Rożański
Hej Kochani,
u mnie wszystko gra jak w zegarku. A nawet lepiej. Nie wiem czy pamiętacie, jak Wam pisałam w momencie powrotu do szkoły po Taylorze i dwumiesięcznym nauczaniu indywidualnym, że czeka mnie bardzo pracowity czas, bo mam bardzo dużo zaległości z pierwszego semestru z racji tego, że wrzesień i październik razem z aparatem przesiedziałam w domu, a trzeba się jeszcze uczyć na bieżąco i rehabilitacja w domu i jeszcze wiele innych zajęć. To właśnie jakiś czas temu uzupełniłam luki w mojej wiedzy. Chociaż był to bardzo długi, żmudny i trudny proces, ale jestem z siebie mega zadowolona, że jednak mi się udało. W poniedziałek na lekcji zgłosiłam się do rozwiązania zadania z rachunkowości (przedmiot zawodowy). Kiedy rozwiązałam je poprawnie sorka była bardzo zadowolona i stwierdziła, że kilka osób z klasy powinno brać ze mnie przykład. Powiedziała, że mnie podziwia, iż udało mi się samodzielnie nadrobić zaległości. Wcześniej nie sądziłam, że przyjdzie taki moment, iż będę tłumaczyć komuś rachunkowość. Również jestem zadowolona, że na trochę ponad miesiąc przed wystawieniem ocen nie mam żadnych zagrożeń. U mnie w klasie na 32 osoby z języka polskiego zagrożonych jest 11 osób. Oczywiście nie ma tam mnie, co bardzo mnie cieszy. Mój przykład dowodzi, że wszystko jest możliwe, nawet nadrobienie zaległości w szkole po tak długiej nieobecności w niej. Ale nie ma co osiadać na laurach i trzeba dalej się uczyć, ponieważ maj jak zwykle u mnie w szkole to najpracowitszy okres. Jest wtedy najwięcej nauki i sprawdzianów. Jest to również okres popraw. Ale zanim ten pracowity okres to jeszcze przede mną długi weekend majowy. W mojej szkole w tym roku trwa od 29 kwietnia do 8 maja. Więc jest on bardzo długi, ponieważ od 4 do 8 maja są matury pisemne, a ja z racji tego, że w tym roku jeszcze nie piszę to mam wolne. Z nogą wszystko jest dobrze. Mięśnie rozćwiczone, ale jednak jeszcze się zastają, gdy chociaż jednego dnia nie poćwiczę lub nie pojeżdżę rowerem. Kiedy mięśnie się zastaną to tak dziwnie chodzę. Czuję się tak jakby one się skurczyły. Z rowerem mam ostatnio problem, bo prawie codziennie pada i jest zimno. Mam nadzieję, że maj przyniesie pewną poprawę pogody. Czy u Was też codziennie pada i jest tak zimno? Pozdrawiam ciepło i życzę Wam miłego weekendu majowego :) Mam nadzieję, że uda Wam się odpocząć i mi też się uda :D
piątek, 28 kwietnia 2017
poniedziałek, 17 kwietnia 2017
Święta
Hej Kochani, tradycyjnie pierwszy dzień świąt spędziłam u dziadka. Najpierw było tradycyjne posiedzenie za stołem, a potem spacer po lesie. Było bardzo fajnie. Mój dziadek ma dwa szczeniaczki. Są śliczne. Sami zobaczcie. Drugi dzień świąt jak zwykle spędzam w domu. Potem wycieczka rowerowa :D Miłego wieczoru :D
czwartek, 13 kwietnia 2017
Życzenia świąteczne
Hej, Kochani zbliża się Wielkanoc. Z tej okazji pragnę Wam złożyć życzenia:
Baran futro już wyczesał, kurczak piórka stroszy,
Baran futro już wyczesał, kurczak piórka stroszy,
Zając norkę swą posprzątał, szykuje już koszyk.
A w nim same smaczne kąski, bukszpanem przybrane:
jajka, babka i kiełbaska, starannie wybrane.
A w nim same smaczne kąski, bukszpanem przybrane:
jajka, babka i kiełbaska, starannie wybrane.
Niech Chrystus sprawi, że te święta będą pełne śmiechu i radości,
gdy przy stole Wielkanocnym nie zabraknie najważniejszych gości.
gdy przy stole Wielkanocnym nie zabraknie najważniejszych gości.
Wesołych, spokojnych Świąt spędzonych w gronie rodziny i przyjaciół oraz mokrego Śmigusa Dyngusa.
Jeżeli Święta spędzacie z aparatami to świąt bez bólu i środków przeciwbólowych.
Moje Święta Wielkanocne będą w tym roku na pewno wyjątkowe, ponieważ są to pierwsze Święta Wielkanocne po zdjęciu aparatu Taylora i takie pierwsze pełne święta z dwoma równymi nogami. Miałam już Święta Bożego Narodzenia z dwoma równymi nogami, ale nie były one pełne, ponieważ ciągle musiałam uważać na nogę. Brakowało w nich takiego szaleństwa. Teraz zamierzam to nadrobić i trochę zaszaleć, a zwłaszcza w Lany Poniedziałek. Życzenia składam Wam trochę wcześniej, bo przed Świętami mogę już nie mieć na to czasu. Mam jeszcze trochę rzeczy do zrobienia. To jeszcze raz wesołych Świąt i trzymajcie się ciepło. :D
Moje Święta Wielkanocne będą w tym roku na pewno wyjątkowe, ponieważ są to pierwsze Święta Wielkanocne po zdjęciu aparatu Taylora i takie pierwsze pełne święta z dwoma równymi nogami. Miałam już Święta Bożego Narodzenia z dwoma równymi nogami, ale nie były one pełne, ponieważ ciągle musiałam uważać na nogę. Brakowało w nich takiego szaleństwa. Teraz zamierzam to nadrobić i trochę zaszaleć, a zwłaszcza w Lany Poniedziałek. Życzenia składam Wam trochę wcześniej, bo przed Świętami mogę już nie mieć na to czasu. Mam jeszcze trochę rzeczy do zrobienia. To jeszcze raz wesołych Świąt i trzymajcie się ciepło. :D
Inna
Dzisiaj, prawie 10 miesięcy od założenia Taylora i ponad 5 miesięcy od jego zdjęcia przypomniałam sobie wiele szczegółów z okresu przed operacją. Ale muszę Wam opowiedzieć to wszystko od początku w skrócie, aż do tego momentu, żebyście zrozumieli o co mi chodzi. Kiedy znajdę wolną chwilę na pewno napiszę nowego bloga, opisującego moją chorobę i przejścia związane z nią od początku. Do momentu, gdy miałam 6,5 roku byłam normalną dziewczynką. Jednak wszystko zmieniło się pewnego czerwcowego dnia. I wszystko się zaczęło. Masa gipsów i pierwsza operacja w 2005 roku (nacięcie ścięgien) i kolejny gips; potem druga już poważniejsza operacja w 2006 roku (operacja biodra) i znowu gips, ale tym razem biodrowy oraz anemia; trzecia operacja w 2008 roku - tym razem bolały obie nogi i znów gips (operacja biodra i kolana); czwarta już z kolei operacja w 2009 roku (operacja przeciwnego kolana) i znowu gips; piąta operacja w 2011 roku (druga operacja kolana z 2008 roku) i gips; 17 czerwiec 2016 roku szósta operacja, tym razem bez gipsu, bo założony został mi aparat Taylora i wreszcie siódma operacja - mam nadzieję, że ostatnia (zdjęcie aparatu Taylora). Pewnie zapytacie jak ja to przeżyłam i czy się bałam oraz czy bolało? Przed pierwszą operacją bałam się tak bardzo, że w pewnym momencie miałam nawet zamiar uciec z bloku operacyjnego, ale wiedziałam, że i tak mi się nie uda, więc zostałam tam. Przy kolejnych operacjach bałam się coraz mniej, aż przy czwartej nie bałam się już wcale. Przed szóstą to się nawet cieszyłam, kiedy przyjechali zabrać mnie na blog. Z bólem było tak samo, najgorszy był przy drugiej i trzeciej operacji. Nie miałam innego wyjścia przeżyłam to. Pewnego razu zapytałam mamy czemu ja muszę przez to wszystko przechodzić i dlaczego nie mogę być po prostu normalną dziewczynką. Moja mama odpowiedziała, że ja jestem wyjątkowa i, że Bóg wie, iż jestem na tyle silna, że sobie z tym wszystkim poradzę. Dlatego nie jestem jak moi rówieśnicy. Dzisiaj twierdzę, że Bóg na każdego z nas zsyła takie sytuacje, z którymi wie, że na pewno sobie poradzimy. Po każdej operacji stawałam się coraz silniejsza, a za razem też inna. Bywało, że przed wakacjami chodziłam normalnie do szkoły, a po wakacjach wracałam z gipsem i o kulach. Wtedy wszyscy pytali, co mi się stało i w ogóle. Moi koledzy i koleżanki dziwili się jak ja sobie z tym wszystkim radzę, a ja odpowiadałam, że normalnie, tak jak oni. Oczywiście nie rozumieli mnie, bo zrozumieć mnie mogą tylko osoby, które przeżyły coś podobnego. Wszyscy się dziwili, że tyle przeszłam oraz, że chodzę z gipsem, a mimo to prawie cały czas się uśmiecham a na dodatek mam takie dobre oceny. Dla mnie nie było to łatwe, ale nigdy nie użalałam się nad sobą. Nigdy nikomu nie mówiłam, jak to mi jest źle i w ogóle. Ja po prostu starałam się być silna i zadziwiać wszystkich. W pewnym momencie zaczęłam zadziwiać nawet samą siebie. Tydzień przed wybraniem się do szpitala na założenie aparatu Taylora kiedy jeszcze chodziłam do szkoły, rozmawiając z koleżankami one zapytały czy boję się operacji, a ja odkryłam wtedy, że nie boję się operacji, a nawet cieszę się, że może wreszcie będzie inaczej, normalnie. One były wtedy bardzo zdziwione. Znowu czułam się inna. Potem kiedy przebywałam na oddziale w szpitalu większość mówiła mi, że nie zachowuję się tak jak inni z aparatem. Ja po operacji potrzebowałam doby, żeby przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Pierwszej i drugiej nocy wzięłam tylko przeciwbólowe, a potem kiedy wszyscy mi je proponowali ja odmawiałam z uśmiechem. Pielęgniarki były zadziwione. Pani rehabilitantka opowiadała jak to większość próbuje wstać z aparatem, bo lekarze do tego zmuszają, ja bardzo tego pragnęłam, cieszyłam się kiedy wreszcie pozwolono mi wstać. W pewnym momencie wszyscy kojarzyli mnie z aparatem i brakiem środków przeciwbólowych po operacji i w ogóle. Pielęgniarki mówiły mi, że jestem inna tyle razy, że dzisiaj sama w to wierzę. Teraz wiem, że mimo wydłużonej nogi nie jest i nigdy nie będzie ,,normalnie'' oraz ,,zwyczajnie''. Dzisiaj wiem, że tak jak powiedziała mi moja mama z powodu swojej choroby i historii jestem wyjątkowa. Wiem też, że nigdy nie będę taka jak moi rówieśnicy. Już teraz z powodu mojego dużego życiowego doświadczenia; mimo tak młodego wieku jestem dużo poważniejsza od nich. Ale się rozpisałam. Przepraszam, ale o swoim życiu mogłabym tak pisać i pisać godzinami. Miłego dnia :D
niedziela, 9 kwietnia 2017
Egzamin :)
Witajcie Kochani, ten tydzień był mega fantastyczny :) Noga nie puchnie, znowu mogę pozwolić sobie na aktywność fizyczną :) Ten tydzień zaczął się fantastycznie, wróciłam z praktyk w poniedziałek i od razu dostałam wyniki egzaminu zawodowego. Okazało się, że zdałam a mało tego to nawet bardzo dobrze zdałam egzamin. Było warto rozwiązać tyle testów i zadań, aby zdać. Bardzo się z tego cieszę. Teorię zdałam na 90%, a praktykę na 91%. Jestem z siebie dumna, że mimo wszystko, wielu trudności jednak udało się zdać. Życzę Wam miłego tygodnia :)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)


